Blog o zwierzętach | wwww.blog.boz.org.pl
Tadeusz Wypych, Warszawa, boz@boz.org.pl
» Fundacja dla Zwierząt ARGOS
» Biuro Ochrony Zwierząt
» Ośrodek KOTERIA

02.10.2012

Prezydent RP o uboju rytualnym

Prezydent RP zajął jednoznaczne stanowisko w sprawie uboju rytualnego już rok temu, jesienią 2011 roku, podczas spotkania z rabinami z okazji odbytej w Warszawie Konferencji Europejskich Rabinów. Wedle licznych, cytowanych poniżej doniesień, Prezydent wyraził pogląd, że zakaz uboju rytualnego wymierzony jest przeciw społecznościom żydowskim i muzułmańskim i jest objawem kryzysu tolerancji w Europie. Kanwą tej wypowiedzi był niepokojący rabinów projekt holenderskiego parlamentu wprowadzenia całkowitego zakazu uboju bez ogłuszania w tym kraju.

Wypowiedź Prezydenta jest zdumiewająca. Rzadko bowiem zdarza się, by głowa państwa podczas spotkania z obcokrajowcami deprecjonowała prawo, które obowiązuje także w jej kraju. Wszak w Polsce obowiązuje taki zakaz od 2002 r. Dyplomatyczne poparcie dla rabinów w sprawie holenderskiej stało się tym samym wypowiedzią przeciw prawu własnego kraju. Usprawiedliwioną tylko tym, że była jawnie nieszczera, jako że ani sam Prezydent, ani jego obóz polityczny nie uczynili od dziewięciu lat nic, by ustawę te zmienić i zaprzestać u siebie w Polsce "godzenia w społeczność żydowską i muzułmańską". Ani się nawet o tym nie zająknęli.

Nasuwają się dwa wyjaśnienia tej dziwacznej wypowiedzi. Albo Prezydent był w błędzie co do stanu prawa w Polsce, albo właśnie powziął zamiar przeciwstawienia się takiemu prawu przy okazji tej konferencji. Tak czy owak, stawiało by go to niezręcznej sytuacji.

Ale jest jeszcze trzecie wyjaśnienie, gdy uprzytomnimy sobie, że przez te dziewięć lat również europejscy rabini nie powiedzieli ani słowa skargi na polski zakaz. Jaka jest więc różnica między faktycznym polskim zakazem a spodziewanym holenderskim? Ano taka, że ten polski był i jest tylko "dla picu" a ten holenderski był by pewnie traktowany serio.

O Polskim zakazie uboju bez ogłuszania można powiedzieć ładniej, bo słowami poety, że "jest a jakoby go nie było" - co polscy rabini pewnie doskonale rozumieją. Polskie prawo dzieli się bowiem na takie, które urzędnicy uznają i stosują, oraz takie, którego się wypierają i które bojkotują. Po cóż więc prowokować boje w sejmie, skoro można to samo, a nawet dużo więcej, załatwić "od kuchni"? Niedogodność jest tylko ta, że sami urzędnicy muszą znać te subtelne rozróżnienia prawa i nie polegać na bezmyślnej lekturze przepisów, bo się pogubią. Nie ma bowiem spisanego odpowiedniego przewodnika ani rankingu przepisów prawa. Nie ma też jednej głowy, która by to wszystko ogarniała, a zwłaszcza nie jest to Głowa Państwa.

Na tym polega trzecie, bardzo prozaiczne wyjaśnienie prezydenckiej niezręczności. Przygotowując bezprecedensowe spotkanie, przypuszczalnie zasięgnięto informacji w kompetentnym resorcie, czyli w Koncernie PSL. Ten zaś miał od dawna opracowaną tak doskonałą argumentację za tym, że czarne jest białe, że aż sam w nią uwierzył. Do Prezydenta doszedł więc przekaz, że ubój rytualny jest w Polsce jak najbardziej legalny. Prezydent uznał więc, że ma podstawy, by zawstydzać Holendrów ich ksenofobią. Wyobrażam sobie, że Prezydent już sam od siebie dodał, że przed wojną Polska też miała takie antysemickie prawo, bo tak wynika z wiedzy potocznej.

Prezydent byłby jednak zaskoczony, gdyby sprawdził, że polska przedwojenna ustawa, dopuszczająca ściśle reglamentowany administracyjnie ubój rytualny, była aktem zaskakująco zbieżnym z obecnym prawem europejskim. Nie znaczy to, że w tamtym kontekście społeczno-historycznym nie towarzyszyły jej kontrowersje i napięcia o charakterze ekonomicznym i religijnym. Ani też, że w Polsce nie było wówczas żadnych przejawów antysemityzmu. Jednak teza, że sama ta ustawa była motywowana antysemityzmem i skierowana przeciw wolności religijnej jest zwyczajnie fałszywa. Władze II RP zdały egzamin, bo prawo uchwalone w 1936 r. spełnia nawet dzisiejsze, europejskie standardy tolerancji religijnej i praworządności, czego nie da się powiedzieć o obecnych władzach i aktualnym stanie prawnym w tej dziedzinie.

Znowelizowane zaraz po akcesji do Unii, we wrześniu 2004 r., rozporządzenie wykonawcze o uboju, dopuszczające ubój bez ogłuszenia, było sprzeczne z ustawą, i stanowiło akt celowego psucia prawa w celu obejścia zarówno dyrektywy unijnej jak i polskiej ustawy z 2002 r. Pozwoliło to w następnych latach na rozwinięcie eksportu, zwłaszcza mięsa halal, na ogromną skalę, co przynosi zyski Koncernowi PSL. Bo takie interesy można robić tylko w mętnej wodzie.

Gdyby Polska w momencie akcesji do Unii zmieniła ustawę z 2002 r. i skorzystała z przewidzianego w prawie unijnym odstępstwa od ogłuszania zwierząt ze względów religijnych, musiała by konsekwentnie te wyjątki reglamentować na skalę faktycznych potrzeb mniejszości religijnej w Polsce. A te stanowią dziś przecież ułamek promila ludności, czyli to żaden rynek i żaden biznes. Natomiast prawo zepsute i wewnętrznie sprzeczne rozwiązywało ręce i umożliwiało ekspansję na rynki Afryki i Bliskiego Wschodu. W efekcie, z zapisanej w polskiej konstytucji "wolności religijnej" i unijnych dotacji do produkcji mięsa korzystają głównie konsumenci mięsa halal w Turcji, Algierii czy Arabii Saudyjskiej, którzy nie są mniejszością religijną, a sama koncepcja wolności religijnej jest im często obca. Korzysta nie tylko Koncern PSL. Korzystają też polscy rabini, immamowe i mufti na sprzedaży upoważnień do uboju, świadectw dla ubojni, certyfikatów dla każdej partii mięsa, opłat z tytułu inspekcji, szkoleń itd. Nic więc dziwnego, że nie mają nic przeciw zakazowi uboju rytualnego w polskiej ustawie i takie "godzenie w społeczność żydowską i muzułmańską" w Polsce i na świecie bardzo sobie chwalą.

W obliczu nowego unijnego rozporządzenia, które ma na celu dalej idące ujednolicenie przepisów i norm, pojawił się jednak problem utrzymania tej polskiej korupcji. Na razie znamy tylko opracowaną i głoszoną przez Ministerstwo Rolnictwa argumentację prawną, polegającą na dezinterpretacji prawa unijnego i krajowego, która służy do perswadowania, że wszystko było legalne, jest legalne, a po dniu 1 stycznia 2013 będzie jeszcze bardziej legalne. A także do uspakajania przedsiębiorców, że ubój rytualny w Polsce mimo wszystko "będzie". Projektowanego układu przepisów jeszcze nie ujawniono. Możliwe, że rząd będzie zmierzał do uchylenia zakazu uboju bez ogłuszania zapisanego w art. 34, ust. 1 ustawy o ochronie zwierząt, wmawiając wszystkim, że "tak każe Unia", a następnie, już po cichu, będzie "usuwać bariery biurokratyczne", czyli bojkotować nadzór nad tym ubojem.

Gdyby tak się stało, był by to pierwszy przypadek, gdy implementacja prawa unijnego doprowadziła do obniżenia poziomu ochrony zwierząt w jakimś kraju. Słowa Prezydenta o kryzysie tolerancji w Europie potraktujmy jednak proroczo i miejmy nadzieję, że Polakom i Unii Europejskiej zabraknie w końcu tolerancji dla takich przekrętów.